Nowe przybory i nie tylko...

Cześć! Post, który dla was przygotowałam jest szczególny, ponieważ chciałabym pokazać wam moje nowe przybory do rysowania. 

Zacznę od niezwykłych prezentów przywiezionych przez siostrę od wspanialej niemieckiej rodziny. Piórniczek z sówka już służy mi w szkole, manekin natomiast czuwa na biurku kiedy rysuję, a jeśli chodzi o kredki akwarelowe firmy faber castell (wow!) pewnie zacznę używać ich dopiero za jakiś czas, bo mam nieco tańszy i bardziej powszechny zamiennik - kredki mondeluz firmy koh-i-noor.

Nie wiem jak w praktyce. ale kredki wyglądają bardzo profesjonalnie. Znajdują się w pięknie obudowanym metalowym pudełeczku. Nigdy nie sądziłam, że będę mieć cokolwiek z firmy faber castell, a tu taka miła niespodzianka!

Kolejną nowością jest oczywiście sztaluga (kupiona przez tatę w Niemczech). Jest to metalowa trojnoga plenerowa. W sumie mam już jedna (mini-sztalugę), ale ta jest o wiele, wiele większa, co ma swoje plusy i minusy. Jeszcze tylko podobrazie i malujemy! 

Poniższe kredki Pastellkreiden, a także powyższa sztaluga zostały wyprodukowane przez niemiecka firmę crelando. Kredki były wyjątkowo tanie jak na pastele suchą, no ok. 8 zl za 25 kolorów. Sztabki są duże i muszę przyznać, ze gama barw jest przepiękna!

Ostatnimi kredkami, o których muszę wspomnieć są kredki prismacolor premier. Niedawno za uzbierane pieniażki kupiłam sobie zestaw 132 kredek. Ogólnie bardzo się cieszę z zakupu, bo miałam to szczęście ze trafiłam na promocję świąteczną. Rysowanie prismacolorami jest przyjemne, bo kredki są miękkie i mieszają się ze sobą, ale omówienie ich zalet i wad to świetny temat na osobny post.

Wiem, że dwa ostatnie zestawy wam pokazywałam, ale chyba nic wam o nich nie opowiadałam, więc nadrobiłam zaległości. A wy jakich przyborów używacie? Polecicie coś? :)